Pomimo tego,że konkurs powinien być już wcześniej zakończony,daliśmy kilka dni dodatkowej szansy.Niestety,zwycięzca jest tylko jeden!
Pierwsze i zaraz jedyne miejsce zajmuje:
Krewksiezyca
Gratulujemy zwyciężczyni ^^
Oto i jej praca ^-^:
Akademia Fantasy
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się jak właściwie powstała Akademia Fantasy znana nam jako Kraina Krwi? Nie? Bo ja często przysiadywałam sobie pod drzewem przed naszą Akademią i zastanawiałam się jak ona powstała. Magiczne miejsca zawsze mają swoją tajemnice do odkrycia, którą tylko nieliczni umieją odkryć. Tak samo Akademia zwana Krainą Krwi skrywa sobie sekret.
Jestem mieszkanką Owltii i zamkniętą w sobie dziewczyną. Nie mogę powiedzieć, że brakuję mi znajomych, ponieważ w samej Akademii znalazłam kilku wspaniałych przyjaciół. Zawsze łatwo nawiązywałam znajomości, choć nie zawsze byli to ci właściwi. Ale co ja tu będę wam opowiadała o sobie, kiedy pora przejść do sprawy najważniejszej.
Jak dobrze pewnie wiecie wokół naszej Akademii roztacza się piękny las, który chroni nas przed niepożądanymi oczami. To właśnie tam odkryłam coś, o czym nikt nie miał do tej pory zielonego pojęcia.
Był to dzień wolny od zajęć. Każdy albo się uczył, robił psikusy albo tez przechadzał się przed szkołą. Jako jedna z nielicznych poszłam w stronę lasu. Doszłam do ulubionej polanki, na której spędzałam dużo czasu. Wspięłam się na drzewo i oparłam o pień. Z torby wyjęłam dziennik i zaczęłam malować obrazek. W pewnym momencie usłyszałam dziwne hałasy, więc spojrzałam w dół. Na polanę wkroczyła czwórka zwierząt, Ryś, Sarna, Sowa i Wilk. Z zaciekawieniem przypatrywałam im się z drzewa. Ale co najdziwniejsze, stworzenia ze sobą nie walczyli. Wręcz przeciwnie bawili się razem w zgodzie. Kiedy spojrzałam ponownie, zamiast zwierząt zobaczyłam dwójkę kobiet i taką samą liczbę mężczyzn.
-Na pewno jesteśmy tutaj bezpieczni? -zapytała kobieta ubrana w niebieską suknię.
-Oczywiście, że tak. Przecież nikt nie wie o tej polanie i na pewno nie wiedzą nic o nas-wysoki mężczyzna, ubrany na zielono, próbował rozpalić ognisko. –No gotowe.
Cała czwórka rozsiadła się wokół ognia. Przez te całe skupienie na grupkę osób zapomniałam o dzienniku, który teraz upadł na ziemię. Czwórka ludzi odwróciła się niespokojnie.
-Ktoś tu jest? -zapytała pierwsza kobieta.
-Patrz, to jest jakiś notatnik- mężczyzna w czerwieni wziął do ręki moją własność.
-Sprawdź to
Nagle za mną rozległ się szelest liści, a ja z krzykiem spadłam na ziemię.
-Kim ona jest?- zapytał jakiś męski głos.
-Nie wiem. Nic ci nie jest?- zapytała mnie blondynka.
-Nie-wyjąkałam i złapałam się za głowę, jęcząc.
-Jak masz na imię?
-Melody
-Ja jestem Olivia Owltia, druga kobieta to Diana Delicapra. Ten mężczyzna w czerwieni to Larry Lycancrue, a ten w zieleni to Leo Lynrium.
-Czy wy to… założyciele czterech domów w Akademii?
-Tak, to my.
-Ale wszyscy myślą, że wy już nie żyjecie-wyszeptałam w szoku.
-I tak musi pozostać.
-Czytałam o was w książkach, ale nigdzie nie było historii założenia Krainy Krwi.
-Możemy ci ją opowiedzieć –uśmiechnęła się do mnie Olivia.
-Moglibyście?
-Tak. Wszystko zaczęło się kilka stuleci temu… Mieliśmy po 22 lata, kiedy zapragnęliśmy ukazać światu coś więcej niż to co sami otrzymaliśmy. Chcieliśmy przekazać swoją wiedzę innym ludziom, którzy byli podobni do nas. Uwielbialiśmy przygody, ale przyszedł czas, aby wreszcie się ustatkować.
-Kiedy nie mieliśmy co robić, przychodziliśmy na tą polanę i rozpalaliśmy ognisko. Śpiewaliśmy, opowiadaliśmy historię i snuliśmy plany. Któregoś dnia Olivia wpadła na pewien pomysł. Powiedziana nam o tym projekcie, a my szybko przyjęliśmy go z radością. Traktowaliśmy to jako zabawę, bo czym może być nauczanie innych w porównaniu do naszej polanki i codzienności?
-Za pomocą magicznych zdolności wybudowaliśmy szkołę, którą musieliśmy jeszcze wyposażyć jak na dobrą akademię przystało. Każdy z nas miał swoją klasę oraz pokój. W szkołę było jeszcze kilkanaście wolnych pomieszczeń. Cztery z nich poszły na dormitoria uczniów, a domy otrzymały nasze nazwiska. Szkoła zaczęła funkcjonować trzy miesiące po wybudowaniu. Wszystko zostało zapięte na ostatni guzik. Nauczyciele zostały zatrudnieni, przedmioty w miarę ogarnięte, tak samo plan lekcji. Zaczęliśmy rok szkolny, który miał trwać 10 miesięcy jak w prawdziwej szkole.
-Akademia funkcjonowała poprawnie i coraz bardziej była popularna wśród magików, nimf oraz ludzi wywodzących się od magicznych stworzeń. W naszej Akademii nie zabrakło osób z krwią smoków i takich różnych stworzeń. Nie przewidzieliśmy jednego. Kilkadziesiąt lat później napadnięto nas w trakcie roku szkolnego. Mieliśmy akurat jesienny bal, kiedy nagle usłyszeliśmy huk. To lewe skrzydło zamku runęło w dół. Zaczęliśmy ochraniać uczniów, a bardziej najstarsi nam pomagali. Im jednak nie chodziło o Akademię, ale o nas. Aby chronić innych, musieliśmy uciec i się schować. Wybraliśmy jaskinię, która znajduje się niedaleko tej polanki. Przybraliśmy postacie zwierząt i zachowywaliśmy się jak one. Kiedy wyczuwaliśmy ludzi w pobliżu, zachowywaliśmy się jak wrogowie. Ryś gonił sowę, a ja pod postacią wilka goniłem sarnę. W twoim wypadku było inaczej. Tak jakby to miało się stać. Nikt z nas nie wyczuł twojego zapachu, choć każdy człowiek ma jakiś zapach.
-Ale czemu im chodziło o was?
-Kiedyś zaszliśmy im za skórę. Byliśmy młodzi i głupi. Chcieliśmy się bawić, więc każdy z uczniów ze szkoły, gdzie również się uczyliśmy, poznał smak naszych dowcipów. Trochę z nimi przesadziliśmy. Podróżowaliśmy, ale kiedy dowiedzieli się o naszym sukcesie, chcieli zemsty. Wiedzieli więc, gdzie nas znaleźć.
-I czemu mnie nie wyczuliście?
-Nie wiem, Melody. I pewnie nikt nie wie, ale może zostało to spowodowane tym, że jesteś podobna do nas. Masz cechy każdego z nas. Nieśmiała, ale odważna. Sprytna z ciebie kobieta, bo potrafisz wyśliznąć się ze wszystkich kłopotów. Mądrość to odziedziczyłaś o mnie. Też uwielbiam literaturę i kocham odkrywać nowe rzeczy. Oraz wdzięk, który potrafisz pokazać jak tylko chcesz.
-Skąd ty to wszystko wiesz?
-Olivia posiada dar, dzięki któremu może szybko poznać całe życie i wszystko co zechce o danym człowieku.
-Powinnaś już iść. Jeśli się nie pojawisz na kolacji, zaczną cię szukać.
Rzeczywiście niebo już zaczęło szarzeć.
-Dziękuję za tą cudowną opowieść. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
-Poczekaj chwile. Weź to i o nas nie zapomnij –Olivia zawiesiła mi na szyi naszyjnik z czterema zapinkami w kształcie sowy, rysia, wilka i sarny.
-Nie zapomnę.
Po chwili na polanie stała czwórka osób pod postacią zwierząt. Popędzili w stronę lasu, a sowa jeszcze odwróciła się do mnie i mruknęła okiem w moją stronę. Pomachałam jej, a potem ruszyłam do Akademii.
-Melody! –z daleko słyszałam jakiś głos oraz czułam lekkie potrząsanie za ramiona.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam zatroskaną twarz naszej nauczycielki Wiedzy o Rasach, pani Torpi.
-Nic ci nie jest?
-Nie, nic się nie stało. Ale co się wydarzyło?
-Notowałaś w zeszycie, kiedy nagle straciłaś przytomność i zemdlałaś.
Dalej już nie słuchałam, bo myślałam o tym spotkaniu z założycielami. Czy to wszystko to tylko sen? Ale wtedy poczułam na swojej szyi naszyjnik od Olivii. Czyli jednak to działo się naprawdę.